Wywiad ze Sharkiem

V-12

V-12: Cześć Janusz! Czy na wstępie mógłbyś coś powiedzieć o sobie, np. czym się zajmujesz i co porabiasz w wolnej chwili?

Shark: Cześć Paweł! Coś o mnie... No cóż, rocznik ’79, czyli trochę młodszy od węgla, ale wystarczająco stary, by zaznać przyjemności obcowania z komputerami 8-bitowymi. Zawodowo archeolog podwodny i człowiek od podwodnej dokumentacji 3D. Prywatnie ojciec rodziny. Co porabiam w wolnej chwili? A są takie? :D W wolnym czasie próbuję śledzić scenę C64, próbuję nadążyć za 1,5 roczną córką i ogólne nie zwariować, znajdując odskocznię przy dobrej książce i podczas rzadkich wyjazdów w góry.

V-12: Czy pamiętasz swoje pierwsze kontakty z komputerami 8-bitowymi, konsolami? Jak to wyglądało i w jakie pierwsze gry udało Ci się wtedy zagrać?

Shark: Pierwszy kontakt, jeżeli pamięć mnie nie myli, miałem w 1987 roku podczas kolonii zimowych. Był tam komputer Atari (modelu nie pomnę :( ) na którym okazjonalnie uruchamiano dla dzieciarni gry „International Karate” i „River Raid” - pamiętam dobrze to wyczekiwanie, aż się gra załaduje, :D nie mówiąc o oczekiwaniu na swoją kolej, żeby choć dotknąć joysticka. W 1992 roku do naszego domu zawitał Commodore 64 z kaseciakiem, kartridżem X i pierwszą kasetą. A na niej między innymi takie gry, jak „Fred”, „Lady Tut” czy „Commando”. Pamiętam, że poczciwe Matty aż się grzały. :D

Trochę później, gdy uczęszczałem na kółko krótkofalarskie, poznałem poczciwe ZX Spectrum i Timexa - piękne maszynki z monochromatycznymi monitorami i kaseciakami - które poza graniem (co było nagrodą po każdych zajęciach) służyły nam do praktycznej nauki alfabetu morsa. Pamiętam, że ZX imponował mi możliwościami graficznymi BASICA - wtedy jeszcze nie wyszedłem poza ten język, ani nie miałem żadnego programu graficznego, więc było to dla mnie wow... Ile ja się nakombinowałem, żeby jakiś obrazek na Commodorku przy pomocy „print” i znaków z klawiatury stworzyć. :D

V-12: Co prawda już nieco wspomniałeś na ten temat, ale czy mógłbyś coś więcej powiedzieć w jakich okolicznościach stałeś się posiadaczem Commodore 64?

Shark: Commodorka dostałem na gwiazdkę w 1992 roku - ech... pamiętam te święta, jakby to było dzisiaj. Pod choinką znalazło się wielkie pudło mieszczące cały osprzęt i oryginalna instrukcja w języku angielskim... Na szczęście sąsiad był już zaznajomiony ze sprzętem (był szczęśliwym posiadaczem Atari 800XE) i pomógł w potrzebie, a potem spędziliśmy wspólnie wiele godzin z joyami w ręku. :D

V-12: Jak wyglądały Twoje pierwsze kroki na scenie C64? Zdaje się, że na początku byłeś swapperem? Dużo miałeś kontaktów?

Shark: No cóż, na początku byłem lamerem. :DDDDD W pierwszych krokach pomogła... telegazeta. :D Pamiętam, że kolega pokazał mi stronę na której można było zamieszczać ogłoszenia o wymianie programów - jedynym warunkiem było przysłanie opisu gry lub programu na C64. Jako że w 1995 stałem się posiadaczem stacji dyskietek, droga do wymiany stanęła otworem, więc postanowiłem spróbować. Opisałem grę „Spy vs. Spy” i czekałem. Jako że nasz TV nie posiadał telegazety, to zachodziłem do kumpla sprawdzić, czy już jest ogłoszenie, no i pograć oczywiście. ;) Po kilku tygodniach pojawił się mój opis i wszystko ruszyło. Ja również spisałem kilka adresów z telegazety i wysłałem listy z propozycją nawiązania kontaktu. W międzyczasie okazało się, że brak stacji dysków był tylko pozorną przeszkodą. Dość długo miałem kilka kontaktów kasetowych - do tego niezbędny był śrubokręt, no i pusta obudowa kasety. :D Początkowo nastawiony byłem głównie na gry - wiesz jak to było, nowe kasety/dyskietki kosztowały, z kumplami już dawno ograliśmy wszystko co tam mieliśmy, a chciałoby się więcej...

Później to się zmieniło, początkowo nie był to świadomy wybór, po prostu miałem szczęście do ludzi z którymi korespondowałem, co jakiś czas trafiły się dema, kolekcje muzyczek, programy użytkowe itp. Dzięki temu zacząłem zmieniać podejście do tematu, nastąpił swoisty podział na kontakty tylko i wyłącznie nastawione na gry, no i takie do których wysyłanie gier byłoby dużym nietaktem. :D. Liczba kontaktów ciągle ulegała zmianie, ale o ile pamiętam, to w szczytowym momencie było ich około 50. Doszło do tego, że Tata zawiesił większą skrzynkę na listy, bo nie mieściły się w dotychczasowej. Listonosz miał przechlapane - na naszej ulicy było nas dwóch. Kolega Caper miał jeszcze więcej kontaktów, pamiętam tę wielką torbę... ech i ten dreszczyk emocji, gdy pojawiały się nowe listy. Oczywiście ogłoszenie w telegazecie było tylko na początek - prawie na każdej dyskietce, która przychodziła do mnie, były „reklamy” swapperów (tzw. ctx notki) - wystarczyło więc napisać list i poczekać...

V-12: Skąd pomysł na xywkę Shark? Czy pochodzi ona może z gry „Flying Shark”?

Shark: Wraz z pojawieniem się u nas stacji do C64 zacząłem wkręcać się w grafikę i przy jakiejś okazji powstał obrazek rekina. Później pojawił się pomysł, aby wejść na scenę, no a to zobowiązuje przecież - nie można tak bez ksywki. ;) Choć w dzisiejszych czasach chyba bym został przy zwykłym Januszu - to imię samo robi teraz za ksywkę. :D No ale wracając do pytania - ksywka rzecz święta, więc trzeba było coś wymyślić - jako że ciągle coś tam kombinowałem z tym rysunkiem rekina, no to pomyślałem, może „Rekin”? No ale polska ksywka byłaby „obciachowa”, więc padło na angielską wersję. Ale niewiele brakowało bym został Smarkiem :P - telegazeta zamieniła H na M i przez jakiś czas musiałem to odkręcać. A ten powiedzmy średnio udany rysunek po dodaniu muzyczki na jakiś czas stał się moją „wizytówką” wrzucaną na każdy dysk.

V-12: Podczas swojej kilkuletniej przygody ze sceną C64 przewinąłeś się przez cztery grupy (przynajmniej tak podaje CSDb, choć trzeba brać poprawkę na niedokładność zawartych tam informacji). Pamiętasz je? W jakich okolicznościach stawałeś się członkiem poszczególnych formacji?

Shark: Wstyd się przyznać, że pamiętam tylko dwie grupy, a mianowicie Stranlgers i Apidya. Jeżeli dobrze pamiętam, to miałem kontakt z Reiterem i Hunterem, i jakoś tak zaczęło się od swappu, a potem to już poszło, trochę cracków, parę trainerów - nieśmiertelności i trochę grafiki. Na początku była grupa Stranglers, którą dowodził Hunter. On zaproponował mi „pracę” w grupie. Później połączyliśmy siły z grupą Adobe tworząc Apidya, tak więc przejście nastąpiło automatycznie...

Co do pozostałych grup to byłem w kontakcie zarówno z osobami z Alliance, jak i Cobal, ale nie dam głowy sobie uciąć jak to było. Możliwe że byłem członkiem obu grup, ale tylko jako swapper - na pewno nic nie stworzyłem dla nich... Po tylu latach ciężko dojść jak to było. Z Alliance miałem kontakt z 6 osobami więc z dużym prawdopodobieństwem można przyjąć, że to ja figuruję w memberstatusie, tylko skleroza doskwiera. ;) Najbardziej utkwiła mi w pamięci działalność w Apidya i Stranglers.

V-12: Wszystko na to wskazuje, że to z grupą Apidya byłeś najbardziej związany. To prawda?

Shark: Z każdą z grup byłem mocno związany, choć trzeba przyznać, że dopiero pod szyldem Apidya zacząłem robić coś więcej niż tylko swapp. Znaczy robiłem to już wcześniej, ale nigdy to nie wychodziło poza nasze podwórko/ulicę. Coś tam skrakowałem, do jakiejś gierki zrobiłem nieśmiertelność, ale wszystko to rozchodziło się po kolegach z podwórka. Zazwyczaj był to produkt uboczny tego, że próbowałem rozgryźć jak działa kod, i było raczej robione dla mojej przyjemności i „do szuflady”. Dopiero w tej grupie jakoś udało się to wykorzystać i zrobić z tym coś więcej.

V-12: Obok swapu zajmowałeś się też grafiką, ale zdaje się niewiele Twoich prac zostało wydanych na scenie C64 (nie licząc cracków). Czy zachowało się może coś, co do dziś nie ujrzało światła dziennego?

Shark: Grafika była trochę niespełnioną pasją... Nie byłem tak dobry, by jakoś tam super zaistnieć, ale nie byłem też aż tak kiepski, bym sobie odpuścił. Problem z którym się borykałem to był... telewizor... No cóż, to był stary kolorowy TV, tylko że w niewłaściwym systemie... co w efekcie dawało obraz czarno-biały. Tak więc wszystkie grafiki były robione na „czuja” - dzięki edytorowi wiedziałem jakiego koloru używam, ale efekt końcowy był zawsze zagadką. Pamiętam, że chodziłem do kolegi Capera, który miał nowoczesny TV Sony i tam dokonywaliśmy oceny i krytyki dokonań, :D a czasami było ciężko - pamiętam, że robiłem dla niego grafikę do jego ctx notki - przerysowywałem ją chyba z 5 razy, bo w B&W wyglądało spoko, ale w kolorze była porażka. Nie wiem czy coś się zachowało - przed odejściem pracowałem nad serią grafik przedstawiających pojazdy z komiksu Tytus, Romek i A’Tomek, grą tekstową i kilkoma innymi „dziwnymi” pomysłami... :D Mój brat ostatnio wkręcił się w retro kompy i uruchomił po latach naszego C64 - może kiedyś się dokopie do dysków na których wtedy pracowałem i wtedy zobaczymy czy coś przetrwało.

V-12: Pamiętasz może jak powstawały nowe części gry „Giana Sisters” wydane pod szyldem grupy Apidya?

Shark: No cóż, jak powstały nowe części, to powiem szczerze, nie mam pojęcia - pamiętam, że zrobiłem nieśmiertelności itp. Potem Reiter dorobił odpowiedniego trainera i dokonał ingerencji w kod, co pozwoliło na zapis rekordów. Pierwszą część z trainerem wgrałem na dysk, który posłałem do swojego kontaktu z Bratysławy, a w odpowiedzi dostałem... kolejne 4 części. Co dziwniejsze, nie miały żadnych intr, ani nic co by pozwalało na identyfikację twórców, więc wyglądały jak oryginalny produkt (choć oryginalnej „Giany” to ja na oczy nie widziałem)... Na szczęście dla mnie okazało się, że wszystkie opierają się na tym samym kodzie, więc trainery działały „od ręki”. :P Potem pojawił się pomysł zrobienia kolekcji kultowej gry, zrobiłem tam kilka mniej lub bardziej udanych grafik, a chłopaki z Apidya pięknie to złożyli w całość.

V-12: Które z produkcji scenowych z lat 90. ubiegłego wieku najbardziej zapadły Ci w pamięci i dlaczego?

Shark: Hm... Było kilka, ale nazw nie pamiętam... Była taka kolekcja muzyczek, chyba „Compod Collection”, choć głowy nie dam... Później wpadła mi w ręce kolejna kolekcja muzyczna, choć to niewłaściwe określenie, gdyż C64 zmuszał poczciwą stację dysków do odgrywania kolejnych melodii za pomocą silniczka... Ot taka ciekawostka. Pod koniec mojej aktywności pojawiło się takie demo, które symulowało grę, coś jak „Doom” z takim pseudo 3D - jak na C64 było bardzo efektowne. Było tego naprawdę dużo. Pamiętam też pewną gierkę pt. "Miecze Valdgira II", która wyglądała rewelacyjnie - nie był to do końca produkt sceny, ale sama świadomość, że jest to polska produkcja, była budująca - szkoda tylko, że był to krótki epizod...

V-12: Jakie były powody Twojego odejścia ze sceny C64?

Shark: Wiesz, jak to jest, człowiek dorasta, zaczyna mieć inne zainteresowania i ma coraz mniej czasu i z czegoś trzeba zrezygnować. Na początku trochę ograniczyłem moją aktywność i może bym nie odszedł tak szybko, gdyby nie awaria stacji dysków. Pękła jakaś sprężynka i konieczna była naprawa, co trwało wieki. Po naprawie niby wszystko działało OK, ale przy nagrywaniu dysków co drugi pokazywał error, a trudno było weryfikować każdy dysk przy takiej ilość wysyłanego materiału. Próbowałem to naprawić, ale mili panowie z naprawy mówili, że jest OK. A stacja wciąż szwankowała, nawet nowe pudełko dyskietek nic nie zmieniło. Jedynym wyjściem wydawało się zakupienie nowej stacji, co było poza moim zasięgiem. No i w ten sposób straciłem zapał i serce do sceny - bo jak tu działać, jak tak naprawdę nie możesz być w 100% pewien czy to, co wysyłasz, działa...

V-12: Czy rozważałeś kiedykolwiek powrót? Współcześnie istnieje wiele rozwiązań pozwalających np. pixelować w trybie C64 na pececie...

Shark: Czasy się zmieniły, ja zestarzałem i prawie nic nie pamiętam z tego, co robiłem... ale rozważałem powrót do C64. Najchętniej bym zasiadł przed oryginałem. Emulator to nie to samo... Może za jakiś czas, ciągle myślę o odgrzebaniu niedokończonych projektów i zrobienia czegoś z tym wszystkim (o ile coś się uchowało ;) ). Może kiedyś... kto wie...

V-12: Czy nadal monitorujesz aktualne dokonania sceny C64, czy całkowicie jest to dla Ciebie zamknięty rozdział, do którego nie warto wracać?

Shark: Staram się być na bieżąco, choć nie jest to łatwe. Ale cieszy mnie gdy widzę, że scena nie umarła - zmieniła środowisko, ale nadal jest aktywna. Powstają nowe niesamowite produkcje - znaczy duch w narodzie nie umarł .;) A serce rośnie tym bardziej gdy widzę, że za wieloma produkcjami stoją młodzi ludzie, którzy dopiero się rodzili, gdy scena była w rozkwicie.

V-12: Jak ogólnie wspominasz czasy w których byłeś aktywny na scenie?

Shark: To były piękne czasy. Człowiek nagle odkrył, że istnieje coś więcej niż gry. A później okazało się, że można zrobić coś konstruktywnego, co do tej pory wydawało się domeną mistycznych koderów, crackerów itp. itd. To były fantastyczne czasy...

V-12: Zgadzam się... Odchodząc od tematu C64, opowiedz coś o swoich zainteresowaniach. Jakie są Twoje ulubione pozycje książkowe, po czyją muzykę sięgasz najchętniej oraz jaki ciekawy film ostatnio obejrzałeś?

Shark: Ostatni najczęściej sięgam po fantasy, zarówno polskie, jak i zagraniczne. Wśród ulubionych autorów wymieniłbym Pilipiuka, Łukjanienko, Sapkowskiego i Tolkiena. Trudno mi wymienić jedną ulubioną pozycję książkową, choć często wracam do „Władcy Pierścieni”, czy do cyklu Patroli. Bardzo bliski memu sercu jest „Labirynt Odbić” - coś o czym marzył chyba każdy mały chłopiec, który miał C64 i widział film „Gry wojenne”. Najczęściej słucham Kultu i Nicka Cave'a, a z mocniejszego brzmienia Sabatonu.

Jeżeli idzie zaś o zainteresowania, to ostatnio wkręciłem się w fotogrametrię i dokumentację 3D - wszystko przez pracę, ale muszę przyznać, że jest to coś, co naprawdę mnie „pochłania” - nasze dokonania można obejrzeć na stronie http://www.wsw.nmm.pl/. Poza tym pasjonują mnie podróże, każdego roku staramy się z Żoną (która na szczęście podziela tę pasje) pojechać na własną rękę w jakieś ciekawe miejsce, poznać inną kulturę, ludzi... Po prostu zobaczyć jak to jest tam za rogiem... Wstyd się przyznać, ale od narodzin córki (ma teraz 1,5 roku) nie widziałem żadnego filmu - no może poza nowym sezonem „Gry o tron” i „House of Cards”. ;D Mały człowiek wywrócił me życie do góry nogami... ale jest mi z tym dobrze.

V-12: Interesujesz się może polityką, czy jest to temat, którego nie warto poruszać w jakiejkolwiek formie?

Shark: Polityką interesuje się (nawet bardzo), ale wolę tego nie poruszać w tym miejscu. ;)

V-12: Jakie są Twoje plany na przyszłość?

Shark: No cóż, chciałbym kiedyś jeszcze odgrzebać C64 i może w końcu dowiedzieć się o co chodzi z kodem (jeżeli znajdę kogoś kto mi to łopatologiczne, aczkolwiek w przystępny sposób wyjaśni ;) ). Poza tym priorytetem jest być dobrym ojcem. Chciałbym też zobaczyć jeszcze kilka ciekawych miejsc na kilku kontynentach i może zdobyć parę gór, ale co z tego wyjdzie to zobaczymy.

V-12: Dziękuję za wywiad. Cieszę się, że miło wspominasz czasy sceny. Życzę dużo sukcesów i mam nadzieję, że kiedyś zobaczymy się na jakimś zlocie. :)

Shark: Ja również dziękuję - mam nadzieję, że nie zanudziłem Cię i że kiedyś będzie nam dane porozmawiać na żywo. Życzę wszystkiego dobrego i wytrwałości w działaniu na scenie.

Wywiad przeprowadził V-12/Tropyx dnia 10 grudnia 2017 r.